Rodzeństwo.

         Tak mam, siostrę Milenę. Są tacy ludzie, którzy myślą, że jestem jedynaczką. Moja siostra nie mieszka w Polsce blisko dwadzieścia lat i to może wprowadzać ich w błąd. Mówię tu raczej o młodszym pokoleniu, bo gdy ono dorastało jej już w kraju nie było.

    

        Różnie to bywa z tym rodzeństwem. Niektórzy twierdzą, że wielodzietne rodziny bardziej się szanują, jednak na to nie ma reguły.Na to jaki mamy do siebie stosunek ma raczej wpływ to jak nas wychowano, jakie wartości nam wpojono.


        Pomimo, że w dzieciństwie sprawiałam więcej kłopotów, to rodzice traktowali nas równo. Nie było wyróżnień w ubraniach, prezentach czy wyjazdach. My żyłyśmy zawsze w zgodzie. Sprzeczki oczywiście były jak wszędzie, ale już po kilku minutach rozmawiałyśmy jakby nigdy nic. Mała różnica wieku pomiędzy nami ( trzy lata) sprawiła, że miałyśmy wspólne koleżanki, więc możecie sobie wyobrazić, że większość czasu spędzałyśmy razem. Pomimo,że charaktery mamy różne to nawzajem się uzupełniałyśmy. 


      Moja siostra bardzo dobra uczennica, rozsądna i poukładana, ja totalne jej przeciwieństwo. Pamiętam ten kominek ( element meblościanki ), gdzie trzymałyśmy swoje rzeczy szkolne. Tam też moja siostra trzymała swoje pieniądze z kieszonkowego, często zaoszczędzone jeszcze z poprzednich miesięcy. Zawsze pod jej nieobecność pożyczałam od niej parę groszy o czym informowałam ją na wewnętrznej stronie drzwiczek szafy pisząc w słupku kwoty a na koniec miesiąca zliczałam i oddawałam. Jak nie trudno się domyśleć znów zostawałam bez kasy, więc tak kolejne miesiące bazgroliło się po tych drzwiczkach. Mhm... chyba miałam większe wydatki, na słodycze :) Tak więc ona nauczyła się oszczędności, ja zaś rozrzutności. I tak pozostało do dziś.


      Nauka to następny atut mojej siostry. Pomimo, że ona jest młodsza ode mnie to  pamiętam jak w szkole podstawowej pomagała mi rozwiązywać zadania z matematyki. Ach a ten gumolit na kuchennej podłodze. Mama pisała na nim kredą zadania a my musiałyśmy je rozwiązywać.


      Jeśli chodzi o wspólne zabawy to raczej ja byłam główną inicjatorką, i zawsze potrafiłam wymyślić coś zwariowanego. Jednak siostra bez większego oporu przyłączała się do mnie. A jak się bawić to się bawić. Najlepsza frajda była po praniu, zamiast posprzątać to wylewałam wodę na podłogę, zakładałam mamy bambosze podklejone gumą i jazda jak po lodowisku. I tak na zmianę z siostrą bo bambosze były tylko jedne. A potem obrywało się nam dwóm.


      I można by było tak dużo wymieniać Wspólne wyjazdy na obozy, zimowiska. Wspólna paczka z ulicy a raczej placu a co za tym idzie wyjazdy rowerowe, podchody, jazda na wrotkach i przede wszystkim badbington.


      No ale dzieciństwo kiedyś się kończy i zaczyna dorosłe życie. Teraz siostra przyjeżdża rzadko i na krótko, i nie mamy czasu na wspólne wypady itp rzeczy ale grunt , że mamy co wspominać.


       Pozdrowienia Mila :)



Write a comment

Comments: 0
trwa inicjalizacja, prosze czekac...

CashbackRabat.pl